
„Focusing w praktyce psychoterapeutycznej” -warsztat prowadzony przez Darka Tkaczyka.
Podczas warsztatów Darek zaprosił nas do spojrzenia na focusing nie jako technikę, ale jako jakość obecności. Jako sposób bycia — zwłaszcza w sytuacjach, kiedy to klient nie jest w stanie być obecny dla samego siebie.
Rozmawialiśmy o momentach w terapii, w których klient zostaje pochłonięty przez prymitywne mechanizmy obronne. Gubi kontakt z własnym ciałem, z emocjami, z relacją. To nie są chwile „złego przetwarzania” — to chwile przetrwania. W takich momentach focusing, paradoksalnie, staje się możliwy tylko dla terapeuty. To on staje się „regulatorem”, tym który może zostać w sobie, który może coś poczuć, nie raniąc i nie uciekając. I właśnie to — bycie w kontakcie z sobą w obecności drugiego — może działać uzdrawiająco.
Sporo miejsca poświęciliśmy też pytaniu: czym właściwie jest regulacja emocji? Bo przecież nie zawsze polega ona na zbliżaniu się. Czasem to praca nad tym, by się bezpiecznie oddalić. Czasem pytanie: „Jak daleko chciałby się pan wycofać, żeby poczuć się bezpiecznie?” będzie ważniejsze niż próby zbliżenia na siłę. Szczególnie w pracy z osobami, których historia relacyjna uczyniła z regulacji formę przemocy: „bądź cicho”, „bądź intensywny”, „nie bądź za dużo” — to wszystko zapisuje się w ciele.
Ważnym elementem spotkania była też refleksja nad różnicą między przeżywaniem emocji a kontaktem z nimi. Bo to nie to samo. Przeżycie może być intensywne, dramatyczne, wyczerpujące — i kompletnie nieprzetwarzające. Neuroplastyczność wymaga czegoś innego niż „dym” i ulga. Wymaga przestrzeni, łagodnego zaciekawienia, gotowości do bycia z tym, co trudne — ale nie po to, by się zalać emocjami, tylko by zauważyć.
Ilustracja: Paul Klee ” The Tightrope Walker”.